Budżet losowo-remontowy

Zastanawialiście się się kiedyś, w jaki sposób Rada Dzielnicy podejmuje decyzje o wydatkowaniu środków przeznaczonych na remonty?

Wielu z Was wyobraża sobie stoły z rozłożonymi mapami, analizami oraz zdjęciami z wizji lokalnej. Wokół zgromadzeni radni prowadzą zażyłą dyskusję o nadrzędności remontu chodnika przy ul. Geskiego nad instalacją oświetlenia na ul. Dembińskiego. Pójdźmy dalej z naszą wizualizacją, członkowie komisji infrastruktury w swoim czteroosobowym składnie przeprowadza ankiety wśród mieszkańców oraz potencjalnych użytkowników traktów pieszych i drogowych. Przekazują swoje spostrzeżenia do ZDiZtu, który przeprowadza symulacje natężenia ruchu i możliwych konsekwencji wprowadzenia zmian na danym odcinku. Niestety, tak to nie wygląda. Na pewno nie u nas w dzielnicy.

Wygląda to znacznie prościej i pewnie sprawniej niż by można było się spodziewać. Na miesiąc przed sesją jest prośba o przygotowanie propozycji z uzasadnieniem ale… w ostatniej kadencji zrobiło to tylko dwóch radnych – ja i Łukasz. Każdą propozycję weryfikowaliśmy i sprawdzaliśmy celem wytłumaczenia zasadności takiego a nie innego wydatku.  Jak wygląda to u innych Radnych? Cytuję: „Chciałabym, aby w końcu był prosty chodnik przy moim bloku”, „Domagam się drugiego chodnika po stornie ulicy”, „Nalegam na nowe schody i poręcze” oraz „Wnioskuję o budowę nowego przejścia”. Tyle. Potem głosowanie i w zależności kto kogo bardziej lubi, takie projekty przechodzą. Dość mało profesjonalnie jednak taka jest rzeczywistość.

Na obronę radnych dodam, że nie jest do do końca ich wina. Nikt nie pomyślał, aby w jakikolwiek sposób „przeszkolić” osiedlowych działaczy po uzyskaniu przez nich mandatu radnego. Nikt nie sprawdza czy rada ma wybrane komisje, które tak na prawdę powinny przygotowywać wnioski pod obrady! Nikt nie pilnuje ani nie wymaga czy planowane inwestycje mają jakiekolwiek uzasadnienia. Jednocześnie chcąc robić coś dobrze, dlaczego radni sami we własnym zakresie nie zainteresują się tematem, o który zabiegają? Dlaczego nie zapytają mieszkańców o zdanie, nie zrobią ankiety w internecie lub nie poczytają sobie obowiązujących przepisów? Przemyślenie pozostawię bez odpowiedzi.

Scroll Up