Co się stało z Radami Dzielnic w Gdyni?

Babie Doły, Cisowa, Chylonia, Dąbrowa, Obłuże, Wielki Kack i Witomino. Tylko w tych siedmiu z 21 dzielnic odbędą się wybory.

19 maja odbędą się wybory do rad dzielnic, w każdej z 21 dzielnic jest do objęcia po15 mandatów. Niestety chętnych na nową kadencję, zgłosiło się jak na lekarstwo. Zgodnie z posiadanymi informacjami, na dzień 30 kwietnia, w Babich Dołach było 17 kandydatów, Oksywiu 14, Obłużu 16, Pogórzu 10, Cisowej 18, Chyloni 23, Pustkach Cisowskich-Demptowie 14, Leszczynkach 15, Grabówku 7, Działkach Leśnych 12, Śródmieściu 10, Kamiennej Górze 5 (!), Wzgórzu Św. Maksymiliana 15, Redłowie 13, Orłowie 14, Małym Kacku 14, Wielkim Kacku 23, Dąbrowie 17, Karwinach 11, Witominie 17 i Chwarznie-Wiczlinie 12 kandydatów. Przypomnę, że w 2019 roku wybory ze względu na mniejszą liczbę zgłoszeń niż ilość miejsc w Radzie, nie odbyły się tylko w dwóch dzielnicach – Babich Dołach i Redłowie. Co spowodowało tak drastyczne zniechęcenie mieszkańców Gdyni do społecznej działalności na rzecz miasta?

Brak wiedzy

Nie oszukujmy się, wielu mieszkańców po prostu nie ma podstawowej wiedzy na temat możliwości i roli społecznego radnego. Potwierdza to frekwencja na poziomie 10% w skali miasta oraz fakt, że w niektórych dzielnicach wystarczyło otrzymać parę głosów aby uzyskać mandat! Od lat mówi się o niewystarczającej promocji wyborów oraz efektów działań Rad Dzielnic, braku informacji na temat procedur kandydowania, czy też zbyt małej aktywności społeczności osiedlowych. A szkoda, bo przypomnijmy, że wszystkie Rady Dzielnic w kadencji 2019-2024 dysponowały łącznym budżetem 50 mln zł na inwestycje i remonty!

Zniechęcenie

Część potencjalnych kandydatów mogła być naturalnie zniechęcona do wzięcia udziału w wyborach ze względu na negatywne doświadczenia. Obawa konfliktów, braku wsparcia czy też utraty prywatności stały się na tyle powszechne, że nie zachęciły nowych wolontariuszy a “starych” społeczników wręcz zmusiły do rezygnacji. Dodatkowo powszechny hejt i piętnowanie obecnych radnych dzielnic w mediach społecznościowych, także wpłynęły na brak chęci do zaangażowania się w wybory.

Sprawczość

Pomijanie Rad w podejmowanych przez urzędników decyzjach, szczególnie tych istotnych dla funkcjonowania dzielnic, to kolejny powód zobojętnienia mieszkańców. Takie procesy jak zmiany w siatce szkół podstawowych, cięcia połączeń komunikacyjnych czy realizacje inwestycyjno-remonotowe, odbywały się często bez poinformowania lokalnych społeczników. Mieszkańcy na pewno zauważyli, iż dotychczasowi radni nie wiedzieli o wielu sprawach i nie podejmowali skutecznych działań, przez co mogli po prostu stracić zaufanie do instytucji Rady Dzielnicy. Dodatkowo obawa potencjalnych kandydatów przed tym, że ich wysiłki również pozostaną nieskuteczne, była kolejnym straszakiem.

Zmęczenie polityczne

Wybory do Rad Dzielnic to już trzecie wybory, po parlamentarnych i samorządowych, odbywające się w naszym mieście w ciągu ostatniego półrocza. Ogólnie niskie zaufanie do polityków i zwyczajnie zmęczenie tym maratonem, poskutkowały zwyczajnie mniejszym zainteresowaniem Radami Dzielnic. Nie jest też tajemnicą, że od kilku lat zauważalne jest w wielu dzielnicach przenoszenie miejskiego czy nawet sejmowego “politycznego piekiełka” na sesje społeczników reprezentujących nasze osiedla. Takie opinie nie są szczególną zachętą do poświęcenia swojego prywatnego czasu na działalność społeczną.

Czy można to zmienić?

Działalność społeczna w radzie dzielnicy to nie tylko forma aktywnego zaangażowania, lecz także sposób na budowanie lepszej społeczności. Mieszkańcy, angażując się w tę sferę, nie tylko mogą przyczynić się do rozwoju swojej okolicy, ale również czerpać korzyści oraz stawiać czoło pewnym zagrożeniom. Bez realnego wsparcia ze strony urzędników miejskich, warsztatów i szkoleń dla radnych a przede wszystkim bieżącego informowania Rad Dzielnic na temat planów dotyczących danego osiedla, nie uda się odwrócić negatywnego trendu.

Co zatem powinno się wydarzyć w nowej kadencji? Przede wszystkim regularna i otwarta komunikacja Urzędu Miasta z Radami Dzielnic. Istniejące od 2019 roku Biuro ds. Dzielnic kompletnie nie sprawdziło się na tym polu, więc w mojej opinii powinno zostać zlikwidowane. Kompetencje “informacyjne” powinny przejąć poszczególne wydziały Urzędu, których decyzje mają bezpośredni wpływ na to co się dzieje w lokalnej społeczności. Po drugie, Radni dzielnic, a przynajmniej członkowie Zarządów, powinni być regularnie zapraszani jako obserwatorzy i doradcy do istotnych procesach decyzyjnych. Dzięki temu, będą mogli na bieżąco informować mieszkańców swoich osiedli o postępach i przedstawionych koncepcjach.

Zmiany muszą także dotyczyć sposobu działania samych Radnych. Transparentność przy podejmowaniu decyzji powinna być obligatoryjna – transmisje sesji w sieci, sprawozdania w mediach społecznościowych czy konsultacje warto aby były czymś naturalnym a nie wymuszonym. Ważne jest także, aby radni byli otwarci na krytykę i pytania ze strony mieszkańców, udzielając klarownych odpowiedzi i wyjaśnień.

Scroll Up