Co się robi po pierwszej wizycie w restauracji, którą otworzyli Twoi znajomi? Zachwycasz się, poklepujesz po ramieniu i mówisz, że wszystko jest czadowe i cudowne? Pewnie tak, ale to w końcu chodzi o gastronomię i mój przekorny charakter.
Był koniec 2018 roku, kiedy Monika opowiedziała mi, jakie ma plany na najbliższa przyszłość. Jednym z wyzwań było otwarcie „lokalu gastronomicznego” w sercu gdańskiego Wrzeszcza. Przed oczami miałem małą knajpkę na rogu Brzozowej i Dmowskiego, w której serwowane pierogi z mięsem co rano przywozi Pan Kazimierz z podżukowskiego Borowa… Serio! Jakże zaskoczony byłem faktem, iż chodzi o czwarte piętro galerii handlowej Manhattan!
Przypadkowo, w dwie dorosłe osoby i dziecko lat sześć, „spisaliśmy” się na messengerze i skorzystaliśmy z zaproszenia w marcowe popołudnie. Przekraczjąc próg garkuchni liczyłem na pewne niedogodności lub nieskoordynowana załoga ale z mega pozytywnym nastawieniem zasiadłem do stolika. Monika przywiała nas z serdecznym uśmiechem, zamieniła parę zdań i wróciła do swoich obowiązków. Tego samego nie można był powiedzieć o obsłudze kelnerskiej, która jakby nie widziała gości witanych przez menedżerkę i rodzinki siedzącej obok. Chwilę zajęło zanim kierowniczka osobiście do nas podeszła i przyjęła zamówienie! Okej, mamy chwilę na kontemplację wnętrza lokalu.
Knajpka parę dni wcześniej oficjalnie rozpoczęła działalność, więc we wnętrzu czuć było zapach nowości. Wszystko ładne, świecące i przyjemne w dotyku. Dzięki przemyślanej aranżacji, ogromna i nieprzyjemna hala czwartego piętra stała się przytulniejsza. Znajdziemy tu kącik do samotnej kontemplacji, mały stolik dla dwojga i duże ławami dla całej paczki po ogromny drewniany stół zachęcający do wspólnego biesiadowania. Styl wykończenia i wewnętrzny design przypadły mi do gustu choć zabrakło mi elementów dekoracji sufitów. Nadal czekamy na nasze potrawy.
Mógłbym się odrobinę przyczepić do baru, według mnie jest odrobinę nieporęczny i za wysoki. Poza tym, z wejścia nie widać do końca czy wnętrze to jadło czy alkoholodajnia (pub czy restauracja). Nadal czekamy na nasze potrawy.
Wielkim atutem restauracji jest przepastny taras z rewelacyjnym widokiem na całą dzielnicę. W dniu odwiedzin nie był jeszcze do końca przygotowany ale towarzystwo palące mogło zdrowo się zaciągnąć przestrzenią. Nadal czekamy na nasze potrawy.
No i nie wytrzymałem, podeszłem do menedżerki z pytaniem o co komon? W lokalu tłumów nie ma a na dodatek rodzinka siedząca obok nas zamawiała przed nami i także nadal nie otrzymała zamówienia? Doczekaliśmy się. Rodzinka obok także!
Pizza dla niej i małej, żeberka dla mnie. Wszystko estetyczne, pachnące i wyczekiwane smakowało rewelacyjnie. Może to jest sposób? Żartuję, pizza nie przypadła dziecku do gustu z powodu zbyt wielu elementów zieleniny ale ciasto z szynką szamało bardzo żwawo. Ja delektowałem się każdym kawałkiem mojego mięsiwa, mimo że miałem ochotę połknąć je w całości.
Sąsiedzi skończyli konsumowanie w tym samym czasie co my. Mimo wcześniejszej reklamacji na czas realizacji zamówienia, byli podobnie zachwyceni jedzeniem jak my. Nawet zostawili napiwek ale obstawiam, że to wszystko zasługa Pani manager, która ostatecznie nas i ich obsługiwała.
Podsumowanie? Fajne miejsce, w dobrej lokalizacji, z parkingiem podziemnym, świetnym widokiem z tarasu, genialnym jedzeniem i mizerną obsługą. Jeśli to ostatnie poprawią to będą mistrzami świata! A na pewno Wrzeszcza 😀