Jakiś czas temu, podczas uroczystej gali, na którą nie uzyskałem niestety akredytacji, władze miasta przedstawiły swoją wizję obchodów stulecia Gdyni. Trudno było oprzeć się wrażeniu, że ktoś potraktował ten jubileusz jak szkolny apel — ten sam program co zawsze ale z dopiskiem „z okazji 100-lecia”. Oczywiście można to tłumaczyć „kontynuacją tradycji”, ale jeśli już świętujemy wiek istnienia tak wyjątkowego miasta, to chyba wypadałoby pokazać trochę wyobraźni.
Treść niniejszego wywodu nie ma na celu kolejnego wbijania szpili, bo kopanie leżącego to żadna przyjemność. Bardziej chodzi o pokazanie, że pomysły na ciekawe, świeże i nieszablonowe działania naprawdę można znaleźć wszędzie. Wystarczy odrobina otwartości i chęci, by spojrzeć szerzej niż w dotychczasowy kalendarz imprez. Co na przykład możnaby zrobić mając zaledwie kilka miesięcy do rozpoczęcia sezonu letniego?
Gdynia 100: Nocne Spektakle na Falach
Wyobraźmy sobie comiesięczne spektakle wyświetlane na wodnej mgiełce, kadłubach statków i specjalnych ekranach pływających wzdłuż Bulwaru. Mapping 3D, muzyka, artyści występujący na pływających platformach. Efekt? Widzowie na plaży, dziesiątki tysięcy relacji w mediach społecznościowych i wydarzenie, które naprawdę pasuje do nadmorskiego, modernistycznego charakteru Gdyni. Takie pokazy mogłyby opowiadać historię miasta — od budowy portu, przez czasy emigracji, aż po współczesność. I to w formie widowiska, które robi wrażenie.
Sto Historii Zwykłych Gdynian – żywe archiwum miasta
Mobilne kapsuły historii, designerskie kontenery jeżdżące po dzielnicach, mogłyby zbierać wspomnienia, zdjęcia, pamiątki i osobiste opowieści rodzin związanych z Gdynią. Z materiałów powstaje duża multimedialna wystawa prezentowana przez cały rok w różnych częściach miasta. To projekt, który nie tylko angażuje ludzi, ale też buduje realne poczucie lokalnej tożsamości. Jest czymś znacznie bardziej wartościowym niż kolejny koncert „z okazji”.
Speak Easy Gdynia – setki mikro-wydarzeń tworzonych przez mieszkańców
Nową formuła: platforma, na której mieszkańcy zgłaszają własne pomysły na mikro-eventy. Warsztaty, koncerty podwórkowe, silent disco w lesie, joga na dachach, lokalne spacery historyczne, spotkania rzemieślników — wszystko, co ludzie chcą robić u siebie. Miasto wspiera ich małymi grantami i promocją. W efekcie powstaje setki autentycznych, oddolnych aktywności, które tworzą żywą tkankę obchodów. Nie 100 dużych wydarzeń, tylko 1000 małych — znacznie bardziej „gdynskich” i angażujących.
„Molo 100” – modułowa promenada pływająca
Coś, co można zbudować w pół roku, a wygląda jak inwestycja z pierwszych stron gazet. Lekka, modułowa promenada na wodzie, montowana na przykład przy Molo Południowym forma pływającej kładki z możliwością organizowania wydarzeń, koncertów i pokazów. To mógłby być symbol stulecia i jednocześnie współczesna wizytówka miasta. Konstrukcja modułowa jest szybka do postawienia, bezpieczna i relatywnie tania. Jej istnienie pokazuje jedno: Gdynia naprawdę potrafi patrzeć w przyszłość.
Promenada do torpedowni w Babich Dołach – projekt, który aż się prosi o realizację
Każdy zna to miejsce, każdy ją fotografował, ale nikt nie może tam dotrzeć inaczej niż pontonem. Promenada — najlepiej lekka, sezonowa i modułowa — mogłaby kończyć się przed samą konstrukcją, tworząc efektowny punkt widokowy. Nie trzeba wchodzić do środka ani ingerować w dno morskie. Wystarczy pomysł oparty na rozwiązaniach stosowanych w Skandynawii i Kanadzie. Taki projekt natychmiast stałby się jedną z najciekawszych atrakcji Gdyni.
Skyline Run Gdynia – pierwszy bieg po dachach miasta
Nocny bieg prowadzony trasą łączącą dachy modernistycznych budynków, parkingów, tarasów i specjalnie przygotowanych kładek. Widowisko, sport, architektura i adrenalina w jednym. Kamery dronowe mogą transmitować wydarzenie na żywo, a Gdynia zyskuje imprezę, której nie ma nikt inny. Wrzesień z takim wydarzeniem staje się medialną wizytówką miasta na lata.
Gdynia zasługuje na to, by jej stulecie było wyjątkowe — odważne, inspirujące i wykraczające poza schemat. Skoro powyższe pomysły powstały w dziesięć minut, przy pomocy Chat GPT, wyszukiwarki Google i wyobraźni, to znaczy, że nikt w szanownym miejskim gremium nie pokusił się o użycie tych narzędzi. Szkoda.
P.S. Szanowni urzędnicy miejscy, jak coś możecie powyższe skopiować w całości. Nie będę rościł sobie praw do pomysłów.
fot. plywajacepomosty.pl